Luty choć krótki to jednak był intensywny. Nie obijałam się, nie obżerałam (z wyjątkiem jednego czwartku, gdzie pojechałam na noc do przyjaciółki i chłonęłam wszystko jak się patrzy :) ale marnie się później czułam dzięki Bogu!). Widzę zmiany w ciele. Widzę rysujące się mięśnie na nogach i rękach :) Widzę, że ubrania spadają mi z dupki a spodnie kupione pół roku temu są o dużo za duże :) Widzę, że poprawiła mi się cera! W ogóle skóra wygląda na zdrowszą :) No i przyjaciółkę namówiłam już kilka razy na siłownię :)
Na weekend jadę w swoje rodzinne strony, jestem ciekawa reakcji bliskich, którzy nie widzieli mnie od Bożego Narodzenia :)
Na marzec mam 3 małe cele:
1. dokończyć badania do magisterki.
2. podkręcić treningi.
3. dodać A6W
